środa, 26 czerwca 2013

Czy miłość istnieje? Cz. 5

Ognisko się skończyło i wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Gdy tylko ja i Sylwia weszłyśmy, ta zadała mi mnóstwo pytań na temat tego co się wydarzyło między mną a Damianem. Przyznam, że wg mnie to wszystko działo się trochę szybko, ale bardzo polubiłam Damiana i nie krępowałam się przy nim i to wydarzenie także niczego między nami nie zepsuło.
-No, to opowiadaj.- powiedziała Sylwia.
-Ale co? O czym? Pocałunek jak pocałunek, nic nadzwyczajnego.-odparłam.
-Lena! - krzyknęła ze złością. - Ale powiedz jak to się stało.
-No więc, byliśmy na spacerze, gadaliśmy. Potem wróciliśmy do siebie, a on później przyszedł i mnie pocałował, proste.
-Aha, ale fajnie było co?
-No było super, tylko zastanawiam się czy to był spontan, czy on naprawdę coś do mnie czuje.
-No skoro cię pocałował to chyba coś go do ciebie ciągnie, nie?
-No chyba, ale pamiętasz jak było z twoim Maćkiem?- przypomniałam Sylwii.
Maciek to jej były, dużo się przez niego wycierpiała. Na początku był jej dobrym kolegą, potem ją pocałował i mówił, że ją kocha. Jak się okazało po 4 miesiącach, to był tylko zakład. Razem z kumplami założyli się, że w ciągu 2 miesięcy nie prześpi się z Sylwią. Ona bardzo na tym ucierpiała, mówiła, że nikt jej tak nie upokorzył.
-Ale Maciek to dupek, sama dobrze wiesz. - mówiła ze łzami w oczach.
-Wiem, przepraszam.
I tak skończył się nasz temat o chłopakach, o pocałunku moim i Damiana, i ogólnie o wszystkim. Była już 23 i postanowiłam iść się umyć. Sylwia leżała na boku, na swoim łóżku i myślała o czymś. Pewnie o Maćku. No ale cóż, nie mogłam nic zrobić, więc poszłam się umyć. Byłam w łazience chyba z godzinę, bo Sylwia już dobijała się do drzwi. Kazała mi wychodzić.
Wyszłam z łazienki i od razu skierowałam się w stronę łóżka. Wzięłam telefon do ręki i zobaczyłam, że jest już trzydzieści minut po północy.
"Nieźle sobie posiedziałam" pomyślałam. Miałam też nową wiadomość. Przyszła dziesięć minut temu, od Damiana. Ucieszyłam się na jej widok. Od razu przeczytałam treść.
"Jak tam po ognisku? Wyjdź z pokoju, czekam na korytarzu" 
Bez wahania nałożyłam szlafrok i wyszłam z naszego pokoju. Damian
czekał oparty o ścianę. Uśmiechnął się na mój widok i od razu do mnie podszedł.
-Trochę poczekałem.-powiedział z nutą smutku w głosie.
-Przepraszam, myłam się i nie słyszałam wiadomości.- odparłam.
-Spoko.-i pocałował mnie namiętnie.
Ja odwzajemniłam pocałunek i go przytuliłam. Pochodziliśmy trochę po hotelu i wróciliśmy pod mój pokój. Powiedziałam mu, że muszę już iść. Była już 2.30. 
-Naprawdę musisz? Nie chcesz spędzić tej nocy ze mną? – zapytał Damian.
-W jakim sensie? –Zapytałam z uśmiechem na twarzy.
-Oj, no wiesz w jakim… Nie jestem chłopakiem, który myśli o zaliczeniu pierwszej, lepszej dziewczyny. Naprawdę podobasz mi się, bardzo cię lubię i chciałbym, żeby z tej naszej znajomości wyniknęło coś poważniejszego. Zależy mi na tobie po prostu.
Powiedział to tak ładnie, że przez chwilę stałam, wpatrzona w niego nic nie mówiąc. On chyba naprawdę był innym chłopakiem. Nie takim jak wszyscy. Nie miał zboczonych myśli, skojarzeń, chciał naprawdę spotkać dziewczynę swoich marzeń i miałam wrażenie, że to ja nią jestem. To cudowne uczucie, gdy dowiadujesz się, że komuś na tobie zależy.
-Ej, coś nie tak? Powiedziałem coś złego?- zapytał zaniepokojony.
-Nie, wszystko jest wspaniale.- opowiedziałam i pocałowałam go w usta.
Miały taki słodki smak, taki ciekawy… Mogłabym go całować cały czas, bo robił to naprawdę świetnie.
-Ale naprawdę muszę już iść. Pogadamy jutro dobrze? 
-Dobrze.- uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło, na pożegnanie.
Odwzajemniłam uśmiech i poszłam do pokoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz