UWAGA! Zmieniam narrację na 1-osobową!
Zwiedziłyśmy chyba wszystkie pokoje, po czym wróciłyśmy do swojego. Byłam zmęczona. Prawie 5 godzin w autobusie i teraz to latanie naprawdę spowodowało, że straciłam wszelkie siły . Tym bardziej, że wstałam o piątej!
Niestety jeszcze dzisiaj czekało na nas ognisko i wspólne zabawy. Pomyślałam, żeby skłamać wychowawczyni, że boli mnie brzuch, ale to spowodowałoby małą aferę. Jakieś przynoszenie leków, pilnowanie mnie na każdym kroku żebym nie zasłabła... Postanowiłam, że jakoś przeżyję to wszystko i zapomnę o zmęczeniu. Wtem ktoś zapukał do pokoju.
-Proszę!!- krzyknęła Sylwia, aż mnie głowa rozbolała.
To był Adam. Ja nawet go polubiłam (oczywiście znałam go tylko z opowieści Sylwii, które snuła mi podczas jazdy autokarem), wydawał się być taki opiekuńczy i odpowiedzialny. To, że palił papierosy było jednak jakąś przeszkodą, która powodowała, że zniechęcałam się do niego.
" To chłopak Sylwii i jeśli jej z nim dobrze, to ja też to muszę znieść"- pomyślałam i położyłam się na łóżku.
Adam siedział na łóżku Sylwii i coś szeptał jej do ucha. Nie chciałam im przeszkadzać, więc postanowiłam się przejść. Nie mówiąc nic nikomu wyszłam z hotelu i powędrowałam ścieżką, która biegła na około terenu budynku. Szłam i o niczym nie myślałam. Chciałam skupić się na tej chwili. Ten krajobraz był taki piękny. W naszym mieście nigdzie takiego czegoś nie było, oprócz parku. Tam naprawdę można było się odstresować...
Z tego niesamowitego stanu wyrwał mnie jakiś dotyk. Poczułam na ramieniu czyjąś rękę. Obejrzałam się i ujrzałam Damiana. Uśmiechnęłam się tylko i znów odwróciłam głowę. Jego dotyk, głos, ani wygląd mnie nie krępował. Czułam się przy nim naprawdę swobodnie.
- Co tak spacerujesz?- zapytał.
- A nic, do Sylwii przyszedł chłopak i postanowiłam im nie przeszkadzać. A ty?- zapytałam z ciekawości.
- A ja po prostu chciałem się przewietrzyć. Idziesz na to ognisko?
-A można nie iść. Jeśli tak to chętnie bym tak zrobiła...
-Co? Nie podoba ci się, czy jak?- troskliwie powiedział te słowa.
-Nie, podoba mi się bardzo, tylko jestem zmęczona. Chciałam odpocząć.
-Oj tam, jakoś to przeżyjesz. - uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam jego uśmiech.
Spacerowaliśmy tak jeszcze z 15 minut w ciszy, nic nie mówiąc. Co i raz spoglądaliśmy się tylko na siebie i uśmiechaliśmy. Potem ja wróciłam do swojego, a Damian do swojego pokoju. Gdy weszłam zdziwił mnie widok pustego pomieszczenia. Jakoś nie zastanawiałam się gdzie podziała się Sylwia. Rzuciłam się tylko na łóżko i wybrałam numer do mamy. Powiedziałam jej, że wszystko ok i, że zaraz idziemy na ognisko.
-Hej, mogę wejść?- zapytał Damian, który właśnie wszedł do mojego pokoju.
-Jasne wchodź.
-Chciałem z tobą pogadać.- powiedział, co zabrzmiało dość poważnie.
-Mam się bać ?- zapytałam.
-Sam nie wiem.
-no dobra, to słucham.
-Wiesz, bardzo dobrze mi się z tobą gada i w ogóle.
-Rozumiem, chcesz się poradzić w sprawie dziewczyny? - przerwałam mu.
-No właśnie nic nie rozumiesz!- podniósł głos, aż się przestraszyłam.
Wtedy podniósł się zrobił dwa kółka po pokoju i znowu usiadł koło mnie. Spojrzał na mnie, a ja na niego. Patrzyliśmy tak sobie w oczy dobre 30 sekund. Wtem dotknął mojej twarzy, pogładził ją i przyciągnął do siebie tak, że nasze usta dzieliły tylko milimetry. Oddychałam szybciej, nigdy nie znalazłam się w takiej bliskiej relacji damsko-męskiej.
-Nic nie rozumiesz.- wyszeptał i pocałował mnie.
Ja uśmiechnęłam się pod nosem i spojrzałam mu w oczy. Wtedy jeszcze raz mnie pocałował, ale bardziej namiętnie. Błądził swoim językiem po moich ustach. Podobało mi się to. Ja nie przerywałam mu i tylko odwzajemniłam pocałunki.
-Zakochałem się w tobie. Rozumiesz? - zapytał.
-Rozumiem, wszystko rozumiem. -wyszeptałam i rzuciłam mu się na szyję.
Damian przytulił mnie mocniej i wziął za rękę.
-No to chodźmy na te ognisko. - powiedział.
Ja uśmiechnęłam się porozumiewająco i poszłam razem z nim.
Gdy wyszliśmy wszyscy już siedzieli wokół palącego się drewna. Tylko nas nie było. Zauważyłam, że koło Sylwii jest wolne jedno miejsce. Spojrzałam na Damiana. On uśmiechnął się i poszedł usiąść obok swoich kolegów.
-Co wy tam robiliście? - zapytała z ciekawością Sylwia.
- A co mieliśmy robić? Damian mnie tylko pocałował.- tę drugą część zdania powiedziałam trochę ciszej, ponieważ niedaleko nas siedziała nasza wychowawczyni, a ona uważała, że całowanie się w wieku 16-nastu lat to grzech.
Po tym co powiedziałam Sylwii, ta tylko uśmiechnęła się do mnie i więcej już nic nie powiedziała. Podczas ogniska piekliśmy kiełbaski. Niestety ja swoją spiekłam tak, że przypominała węgiel o kształcie kiełbasy. Wszyscy dobrze się bawili i śmiali, łącznie ze mną. Zapomniałam o zmęczeniu, a pocałunek z Damianem tylko pobudził mnie do życia.
Podoba się? Proszę o komentarze. Zauważyłam, że liczba wyświetleń moich opowiadań wzrosła! Bardzo się cieszę. Dziękuję wam.
środa, 29 maja 2013
poniedziałek, 27 maja 2013
Ta pogoda... :(
Hejka!
Jak tam kochani??
Jak narazie pogoda nie dopisuje... Jest maj, a ja dziś szłam do szkoły w kurtce! No cóż z tego co mówią prognozy pogody, od środy ma być lepiej.. Oby. Niebawem wakacje, więc słońce jest POTRZEBNE :)
Ja będę zarabiać na owocach w naszym Instytucie. Jest takie coś u nas w mieście i powiem wam, że to całkiem fajna sprawa! Już się nie mogę doczekać. Razem z przyjaciółką planuję wyjazd do mojego rodzinnego miasta, SAME !!
Tak to u mnie nic się nie zmieniło. Cały czas to samo, tyle, że koniec roku niedługo, więc wszyscy poprawiają oceny. Moja średnia to ok. 4,20 więc jest nieźle jak na I klasę gimnazjum :)
W szkole obczaiłam fajnego chłopaka, znaczy się ładnego bo nawet z nim nie gadałam. Jest taki śliczny <3
Ale wiecie szkolne zauroczenia, więc nie ma co się rozpisywać :) Zmieniłam nazwę mojego bloga na " Życie po prostu :)" . Sądzę, że ta o wiele bardziej odzwierciedla mój blog, bo jak sami zdążyliście się skapnąć, że o modzie dużo tu nie ma :)
Także to na tyle, niedługo pojawi się IV część" Czy miłość istnieje", ale już jutro będziecie mogli ją znaleźć na Quku.org, tam dodaję szybciej, sama nie wiem czemu...
Także to wszystko, trzymajcie się cieplutko!
Karina :)
Jak tam kochani??
Jak narazie pogoda nie dopisuje... Jest maj, a ja dziś szłam do szkoły w kurtce! No cóż z tego co mówią prognozy pogody, od środy ma być lepiej.. Oby. Niebawem wakacje, więc słońce jest POTRZEBNE :)
Ja będę zarabiać na owocach w naszym Instytucie. Jest takie coś u nas w mieście i powiem wam, że to całkiem fajna sprawa! Już się nie mogę doczekać. Razem z przyjaciółką planuję wyjazd do mojego rodzinnego miasta, SAME !!
Tak to u mnie nic się nie zmieniło. Cały czas to samo, tyle, że koniec roku niedługo, więc wszyscy poprawiają oceny. Moja średnia to ok. 4,20 więc jest nieźle jak na I klasę gimnazjum :)
W szkole obczaiłam fajnego chłopaka, znaczy się ładnego bo nawet z nim nie gadałam. Jest taki śliczny <3
Ale wiecie szkolne zauroczenia, więc nie ma co się rozpisywać :) Zmieniłam nazwę mojego bloga na " Życie po prostu :)" . Sądzę, że ta o wiele bardziej odzwierciedla mój blog, bo jak sami zdążyliście się skapnąć, że o modzie dużo tu nie ma :)
Także to na tyle, niedługo pojawi się IV część" Czy miłość istnieje", ale już jutro będziecie mogli ją znaleźć na Quku.org, tam dodaję szybciej, sama nie wiem czemu...
Także to wszystko, trzymajcie się cieplutko!
Karina :)
piątek, 24 maja 2013
Czy miłość istnieje? Cz.3
Wreszcie nadszedł ten dzień. Dzień wyjazdu na wycieczkę szkolną. Lena była już gotowa mimo, że była dopiero 5.30 nad ranem. Krzątała się po domu bez celu. Myślała czy ta wycieczka to dobry pomysł. Jednak ze szkoły prawie z nikim się nie zakolegowała. Jedynie co, to Damian był jej dobrym kolegą.
-Lena, szykuj się. Zaraz wychodzimy!- zawołała mama Leny.
Ta w pośpiechu zaczęła brać wszystkie torby, ubranie zwierzchnie i zaczęła zakładać buty. Paręnaście minut później były już pod szkołą. Tam stała już grupka osób, Lena wśród nich dostrzegła kilka osób z jej klasy.
-Mamo, już możesz jechać.- powiedziała i podeszła do ludzi.-Hej wszystkim!
-Hej!- rozległy się głosy odpowiedzi.
-Hej Lena, dobrze, że już jesteś.- powiedziała dziewczyna, z którą Lena się ostatnio zakumplowała.
Dziewczyna miała na imię Sylwia, była wysoką, ciemną blondynką o brązowych oczach. Ludzie w szkole ją lubili, sama miała już wielu chłopaków i jak to Lena stwierdzała: "Zna się na rzeczy".
-No jestem, jestem. Jest już 6.00- oznajmiła Lena.
-No, zaraz powinni przyjść inni. O której wyjeżdżamy?
-O 6.30 mieliśmy, a wiesz, o której godzinie to już inna sprawa.
Dziewczyny rozmawiały tak jeszcze z dziesięć minut. Wtedy to podszedł do nich jakiś chłopak. Pocałował Sylwię w usta i powiedział, że idzie pogadać z chłopakami.
-Kto to?- zapytała Lena.
-Aaa... Mój nowy chłopak. Adam ma na imię. Jest całkiem spoko, gdyby nie to, że bardzo ważni są dla niego koledzy. No i czasem pali papierosy...- odpowiedziała Sylwia.
-Dzieci!-krzyknęła wychowawczyni Leny i Sylwii- Proszę, ustawcie się. Chcę was policzyć. Miało być was 28. Dwa, cztery, sześć- zaczęła liczyć.
Po skończeniu przeliczania wszystkich. Młodzież weszła do autokaru. Lena usiadła z Sylwią. Jak była już na swoim miejscu, zaczęła się rozglądać po autokarze, żeby dowiedzieć się gdzie siedzą inne osoby.
"Z tyłu siedzą sami chłopcy, oczywiście ci popularni. To jest jakby miejsce zarezerwowane dla nich."- myślała Lena. " Przede mną siedzą normalni ludzie... Na szczęście. Zuza i Klara. A za mną? Też jest okej. Paweł i Bartek, co prawda klasowe pośmiewisko, ale ja nawet ich lubię. Ze mną Sylwia, czyli też dobrze. A Damian? Czy on jest? Może zaspał, zadzwonię do niego"
I kiedy już miała telefon w ręce, aby wybrać do niego numer, przyszedł sms.
"Hej, szukasz mnie w autokarze?", nadawcą był Damian. Lena zastanawiała się skąd wie, że się rozglądam za nim.
"Nom, a gdzie jesteś?"- napisała w odpowiedzi.
Po chwili dostałą wiadomość od Damiana. Napisał, że siedzi po środku, w tym samym rzędzie co ona. Lena uśmiechnęła się do siebie, włączyła muzykę i włożyła słuchawki w uszy. Prawie większą część czasu drogi Lena siedziała i patrzyła w okno. Czasami tylko robiła sobie przerwę na jakąś kanapkę, zamieniając przy tym parę słów z Sylwią. Ta zaś była zajęta gadaniem z Zuzą, która siedziała przed nimi. Były dobrymi koleżankami, mówiły sobie prawie o wszystkim. Po czterech godzinach dojechali na miejsce. Oczom Leny ukazał się przepiękny Wrocław. Przypomniało jej się jak parę lat temu była tu ze swoją poprzednią klasą. Wtedy to był ubaw!
-Hejka, dziś w ogóle nie gadaliśmy.- zaczepił Lenę Damian.
-No, pisaliśmy tylko.-uśmiechnęła się Lena.
-Ale to nie to samo. Wynudziłaś się pewnie przez całą drogę?
-Trochę. Sylwia była zajęta gadaniem z Zuzą, więc..- nie dokończyła Lena.
-No to chyba jak będziemy wracać musisz usiąść ze mną. Wtedy się nie wynudzisz, obiecuję ci to.- Uśmiechnął się Damian.
-Okej.- odpowiedziała Lena.
Pochodzili trochę po Wrocławiu, po czym udali się do hotelu, w którym mieli spędzić trzy noce. Gdy Lena weszła do pokoju naprawdę była zaskoczona. Pokój był bardzo ładnie urządzony, wbrew jej oczekiwaniom. Były w nim dwa łóżka jednoosobowe, przy których stała szafka nocna. Naprzeciwko były drzwi do łazienki, która także była bardzo ładna oraz duża szafa, w której z pewnością pomieściły by się ze trzy osoby. Lena miała pokój z Sylwią, co już ustaliły przed wyjazdem.
-Chodź!- zwołała ją Sylwia.
-Ale gdzie?- zapytała Lena.
-No chodź, idziemy obejrzeć resztę pokoi. Ciekawe czy oni też mają tak fajnie.
Dziewczyny zamknęły swój pokój na klucz, po czym ruszyły na oględziny. Pokoje innych też były całkiem fajne. Jednak bardziej zagracone, ponieważ wiele osób było w pokojach cztero lub pięcioosobowych. Jedynie co, to tylko Zuza i Klara były we dwie w swoim pokoju.
I jak? Podoba się?
-Lena, szykuj się. Zaraz wychodzimy!- zawołała mama Leny.
Ta w pośpiechu zaczęła brać wszystkie torby, ubranie zwierzchnie i zaczęła zakładać buty. Paręnaście minut później były już pod szkołą. Tam stała już grupka osób, Lena wśród nich dostrzegła kilka osób z jej klasy.
-Mamo, już możesz jechać.- powiedziała i podeszła do ludzi.-Hej wszystkim!
-Hej!- rozległy się głosy odpowiedzi.
-Hej Lena, dobrze, że już jesteś.- powiedziała dziewczyna, z którą Lena się ostatnio zakumplowała.
Dziewczyna miała na imię Sylwia, była wysoką, ciemną blondynką o brązowych oczach. Ludzie w szkole ją lubili, sama miała już wielu chłopaków i jak to Lena stwierdzała: "Zna się na rzeczy".
-No jestem, jestem. Jest już 6.00- oznajmiła Lena.
-No, zaraz powinni przyjść inni. O której wyjeżdżamy?
-O 6.30 mieliśmy, a wiesz, o której godzinie to już inna sprawa.
Dziewczyny rozmawiały tak jeszcze z dziesięć minut. Wtedy to podszedł do nich jakiś chłopak. Pocałował Sylwię w usta i powiedział, że idzie pogadać z chłopakami.
-Kto to?- zapytała Lena.
-Aaa... Mój nowy chłopak. Adam ma na imię. Jest całkiem spoko, gdyby nie to, że bardzo ważni są dla niego koledzy. No i czasem pali papierosy...- odpowiedziała Sylwia.
-Dzieci!-krzyknęła wychowawczyni Leny i Sylwii- Proszę, ustawcie się. Chcę was policzyć. Miało być was 28. Dwa, cztery, sześć- zaczęła liczyć.
Po skończeniu przeliczania wszystkich. Młodzież weszła do autokaru. Lena usiadła z Sylwią. Jak była już na swoim miejscu, zaczęła się rozglądać po autokarze, żeby dowiedzieć się gdzie siedzą inne osoby.
"Z tyłu siedzą sami chłopcy, oczywiście ci popularni. To jest jakby miejsce zarezerwowane dla nich."- myślała Lena. " Przede mną siedzą normalni ludzie... Na szczęście. Zuza i Klara. A za mną? Też jest okej. Paweł i Bartek, co prawda klasowe pośmiewisko, ale ja nawet ich lubię. Ze mną Sylwia, czyli też dobrze. A Damian? Czy on jest? Może zaspał, zadzwonię do niego"
I kiedy już miała telefon w ręce, aby wybrać do niego numer, przyszedł sms.
"Hej, szukasz mnie w autokarze?", nadawcą był Damian. Lena zastanawiała się skąd wie, że się rozglądam za nim.
"Nom, a gdzie jesteś?"- napisała w odpowiedzi.
Po chwili dostałą wiadomość od Damiana. Napisał, że siedzi po środku, w tym samym rzędzie co ona. Lena uśmiechnęła się do siebie, włączyła muzykę i włożyła słuchawki w uszy. Prawie większą część czasu drogi Lena siedziała i patrzyła w okno. Czasami tylko robiła sobie przerwę na jakąś kanapkę, zamieniając przy tym parę słów z Sylwią. Ta zaś była zajęta gadaniem z Zuzą, która siedziała przed nimi. Były dobrymi koleżankami, mówiły sobie prawie o wszystkim. Po czterech godzinach dojechali na miejsce. Oczom Leny ukazał się przepiękny Wrocław. Przypomniało jej się jak parę lat temu była tu ze swoją poprzednią klasą. Wtedy to był ubaw!
-Hejka, dziś w ogóle nie gadaliśmy.- zaczepił Lenę Damian.
-No, pisaliśmy tylko.-uśmiechnęła się Lena.
-Ale to nie to samo. Wynudziłaś się pewnie przez całą drogę?
-Trochę. Sylwia była zajęta gadaniem z Zuzą, więc..- nie dokończyła Lena.
-No to chyba jak będziemy wracać musisz usiąść ze mną. Wtedy się nie wynudzisz, obiecuję ci to.- Uśmiechnął się Damian.
-Okej.- odpowiedziała Lena.
Pochodzili trochę po Wrocławiu, po czym udali się do hotelu, w którym mieli spędzić trzy noce. Gdy Lena weszła do pokoju naprawdę była zaskoczona. Pokój był bardzo ładnie urządzony, wbrew jej oczekiwaniom. Były w nim dwa łóżka jednoosobowe, przy których stała szafka nocna. Naprzeciwko były drzwi do łazienki, która także była bardzo ładna oraz duża szafa, w której z pewnością pomieściły by się ze trzy osoby. Lena miała pokój z Sylwią, co już ustaliły przed wyjazdem.
-Chodź!- zwołała ją Sylwia.
-Ale gdzie?- zapytała Lena.
-No chodź, idziemy obejrzeć resztę pokoi. Ciekawe czy oni też mają tak fajnie.
Dziewczyny zamknęły swój pokój na klucz, po czym ruszyły na oględziny. Pokoje innych też były całkiem fajne. Jednak bardziej zagracone, ponieważ wiele osób było w pokojach cztero lub pięcioosobowych. Jedynie co, to tylko Zuza i Klara były we dwie w swoim pokoju.
I jak? Podoba się?
środa, 22 maja 2013
Czy miłość istnieje? Cz.2
Lena podniosła głowę i spojrzała na chłopaka.
-Lena jestem, miło mi.- powiedziała-Sorka, ale muszę już iść, zaraz dzwonek.-wydukała i odeszła.
Rzeczywiście, Lena nie zdążyła odejść parę metrów, a dzwonek już zadzwoniła. Wtedy to obróciła się,aby zobaczyć czy Damian jeszcze stoi. Niestety już go tam nie było. Posmutniała przyśpieszyła kroku i poszła w stronę klasy, gdzie miała się odbyć ostatnia lekcja w tym dniu. Język angielski minął szybko, jak zawsze. Lena go lubiła, pewnie to też zasługa pani Marty, która nauczała angielskiego. Gdy zadzwonił dzwonek wszyscy wybiegli z klasy do szatni. Lena także się śpieszyła. Zawsze wolała być wcześniej w domu, nigdy nie zwlekała ze zmianą obuwia czy zakładaniu ubrań zwierzchnich.
Wyszła z budynki i już kierowała się w stronę furtki.
-Lena, Lena!-usłyszała wołanie za plecami. Obejrzała się. Był to Damian.-Hej, czekałem na Ciebie.
-Na mnie?- zapytała.
-No tak, nie pamiętasz mnie już? Godzinę temu zbierałem Twoje książki z korytarza.
-Pamiętam, ale po co na mnie czekałeś?
-No pomyślałem, że pogadamy, może odprowadzę Cię do domu? Jesteś ładną dziewczyną. -powiedział z uśmiechem na twarzy.
Lena przez chwilę nic nie mówiła, tylko patrzyła na Damiana.
-Yyy, nie dzięki. Nie musisz mnie odprowadzać. Bardzo dziękuję Ci, że mi dzisiaj pomogłeś, ale ja już muszę iść.
-Ej powiedziałem coś nie tak? Chcę Cię tylko odprowadzić do domu...-posmutniał.
Lena patrzyła na chłopaka i nie wiedziała co ma powiedzieć. Nie oglądała się za chłopakami i żadnego nie potrzebowała.
"Ale skoro chce mnie tylko odprowadzić..."-pomyślała.
-No dobra, możesz mnie odprowadzić-powiedziała.
Na twarzy Damiana pojawił się uśmiech. Szli i całą drogę rozmawiali. Gadali o szkole, o ludziach, o tym jaką ludzie mają opinię o innych...
-A twoja opinia?-zapytała Lena.
-Moja? Jaka moja?
-No na twój temat. Wiele dziewczyn mówi, że z nimi chodziłeś, że całowałeś się z nimi... To prawda
-Haha!-zaśmiał się Damian.-Dobrze wiem, że krążą takie plotki, ale to tylko plotki. To, że jestem sportowcem i gram dla szkoły nie znaczy, że mam każdą dziewczynę dla siebie. Owszem wiele by z nich tak chciało, ale jakoś się w żadnej nie zakochałem.
-Acha, rozumiem.-powiedziała Lena.
Po chwili byli już pod blokiem Leny.
-Całkiem niedaleko mnie mieszkasz.-powiedział z zadowoleniem Damian.
-A ty gdzie mieszkasz?
-Zaledwie trzy ulice stąd, na Brzozowskiej.
-Fajnie. Dobra miło się gadało, ale rozumiesz muszę iść. Zaraz przyjdzie mama i będzie obiad... No to pa.-Pożegnała się Lena
-Narka, do jutra w szkole!
Lena, gdy weszła do domu jej mam już była.
-Cześć Lenka, co to był za chłopak?- zapytała mama.
-A taki tam, pomógł mi dziś w szkole, gdy upuściłam książki i chciał mnie koniecznie odprowadzić.-odpowiedziała Lena.
Unikając tematu Lena poszła do swojego pokoju odrobić lekcje. Gdy wszystko zrobiła, położyła się na łóżku i rozmyślała. Myślała o spotkaniu Damiana, o tym czy warto się z nim kolegować. Stwierdziła, że jest miłym i przystojnym chłopakiem i właściwie dziwi się dlaczego nie wzięła od niego numeru telefonu. Ale postanowiła się tym nie zadręczać, skoro jutro w szkole mieli się znowu spotkać. Jej rozmyślania przerwał dzwonek telefonu. Lena zerwała się z łózka i spojrzała na telefon. "To Weronika!", pomyślała.
Weronika była najlepszą przyjaciółką Leny od podstawówki. Jednak 2 lata temu musiała się wyprowadzić do Anglii, gdzie jej tata znalazł pracę. Weronika była szczupłą, niższą od Leny brunetką o niebieskich oczach. Była bardzo zabawna, ale zarazem spokojna i odpowiedzialna. Można było się z nią zawsze świetnie bawić.
-Halo?-spytała Lena-Weronika?
-Tak! Co tam u Ciebie Lenka?
-Dobrze, zresztą nic się nie zmieniło...-mówiła Lena.
-Słuchaj mam dla Ciebie świetną wiadomość! Co prawda wakacje zaczynają się za półtora miesiąca, ale za dwa tygodnie będę w Polsce!- mówiła zadowolona dziewczyna.
-Jak to? Super! O matko, wreszcie Cię zobaczę!-piszczała z radości Lena.
-No, także szykuj się. Zostaję na całe wakacje! Ale teraz muszę już kończyć. Zobaczymy się za 14 dni! Do zobaczenia!
-Papa!
"Jezu, jak fajnie, że Werka już niedługo tu będzie" myślała Lena. Spojrzała na zegarek. Była już 19, Lena poszła jeszcze pooglądać telewizję, a zaraz potem się umyć i poszła spać.
Następnego dnia pogoda dopisywała, słońce świeciło za oknem, a ptaki śpiewały jak nigdy. Lena zwlokła się z łóżka i poszła do łazienki. Spojrzała się w lustro i jak zawsze o 7 rano, wystraszyło ją dobicie samej siebie. Wyglądał nieładnie, włosy w każdą stronę, sińce pod oczami... Lena szybko umyła zęby i zrobiła lekki makijaż." Od razu lepiej", pomyślała. Poszła do kuchni i zaczęła robić śniadanie. Zjadła dwie kanapki z nutellą i poszła do szkoły. Dziś już nie miała tak złego nastawienia do ludzi z liceum. Wiedziała, że gdzieś będzie Damian, i że będzie mogła z nim pogadać.
Ledwo się obejrzała, a już była w szkole. Zeszła do szatni i jak co dzień zmieniła buty. Gdy już miała iść pod klasę zatrzymał ją Damian.
-Hejka Lena-powiedział zadowolony.
-Cześć. Co tam, znowu czekałeś na mnie?
-No tak, wiesz, że za tydzień jest wycieczka w góry?
-Coś słyszałam, a co?
-No jedziesz?
-Nie wiem, może... A co?
-Jak to co? No fajnie byłoby pojechać, ja tam chyba jadę. Ty też pojedź.
-Jejku, nie wiem. Nie myślałam nad tym, zresztą moi rodzice nic o tym nie wiedzą.
-No to ich namów. Fajnie będzie pojechać pod koniec roku.
-Dobra, daj spokój, może pojadę.Teraz muszę iść na lekcje.
-Okej, będę na Ciebie czekał.
Lena odwróciła się tylko i uśmiechnęła. Damian odwzajemnił jej uśmiech i także poszedł pod swoją klasę.
Lena miała w tym dniu godzinę wychowawczą i pani mówiła im o wycieczce szkolnej, która odbędzie się za tydzień. Mieli jechać w Karpaty na 4 dni. Lena była zadowolona i z coraz większą chęcią słuchała nauczycielki. Po zakończeniu lekcji wybiegła przed szkołę, tam czekał już na nią Damian.
- I jak? Jedziesz?- zapytał.
-No, ja chcę, jeszcze tylko rodzice i jadę.- uśmiechnęła się do Damiana.
Znowu przegadali całą drogę do domu Leny. Gdy ta weszła do mieszkania, od razu pobiegła do rodziców opowiedzieć im o wycieczce. Wiedziała, że jej rodzice się zgodzą, nigdy nie byli przeciwni takim rzeczom.
-Oczywiście, jedź i baw się dobrze- zapewniał tata Lenę.
-Pewnie, że jedź. Poznasz nowych ludzi to Ci dobrze zrobi.
Lena zadowolona pomaszerowała do swojego pokoju. Od razu gdy weszła, złapała telefon i zadzwoniła do Damian, z którym wymieniła się dziś numerami.
-Moi rodzice się zgodzili, mogę jechać. A twoi?- zapytała.
-Moi też, fajnie, że pojedziemy.
-Nom, dobra idę odrabiać lekcje. Pa. -pożegnała się Lena.
Przez cały tydzień Lena i Damian zaprzyjaźniali się coraz bardziej. Czuli się w swoim towarzystwie świetnie i razem cieszyli się na wspólny wyjazd. Zaczęli wychodzić ze sobą na dwór, poszli do kina. Byli prawdziwymi przyjaciółmi, choć w tak krótkim czasie. Nawet się nie obejrzeli, a cały tydzień minął i do wyjazdu zostały tylko 2 dni.
Podoba się? Szukajcie mnie na Quku.org i piszcie kara1200@o2.pl
-Lena jestem, miło mi.- powiedziała-Sorka, ale muszę już iść, zaraz dzwonek.-wydukała i odeszła.
Rzeczywiście, Lena nie zdążyła odejść parę metrów, a dzwonek już zadzwoniła. Wtedy to obróciła się,aby zobaczyć czy Damian jeszcze stoi. Niestety już go tam nie było. Posmutniała przyśpieszyła kroku i poszła w stronę klasy, gdzie miała się odbyć ostatnia lekcja w tym dniu. Język angielski minął szybko, jak zawsze. Lena go lubiła, pewnie to też zasługa pani Marty, która nauczała angielskiego. Gdy zadzwonił dzwonek wszyscy wybiegli z klasy do szatni. Lena także się śpieszyła. Zawsze wolała być wcześniej w domu, nigdy nie zwlekała ze zmianą obuwia czy zakładaniu ubrań zwierzchnich.
Wyszła z budynki i już kierowała się w stronę furtki.
-Lena, Lena!-usłyszała wołanie za plecami. Obejrzała się. Był to Damian.-Hej, czekałem na Ciebie.
-Na mnie?- zapytała.
-No tak, nie pamiętasz mnie już? Godzinę temu zbierałem Twoje książki z korytarza.
-Pamiętam, ale po co na mnie czekałeś?
-No pomyślałem, że pogadamy, może odprowadzę Cię do domu? Jesteś ładną dziewczyną. -powiedział z uśmiechem na twarzy.
Lena przez chwilę nic nie mówiła, tylko patrzyła na Damiana.
-Yyy, nie dzięki. Nie musisz mnie odprowadzać. Bardzo dziękuję Ci, że mi dzisiaj pomogłeś, ale ja już muszę iść.
-Ej powiedziałem coś nie tak? Chcę Cię tylko odprowadzić do domu...-posmutniał.
Lena patrzyła na chłopaka i nie wiedziała co ma powiedzieć. Nie oglądała się za chłopakami i żadnego nie potrzebowała.
"Ale skoro chce mnie tylko odprowadzić..."-pomyślała.
-No dobra, możesz mnie odprowadzić-powiedziała.
Na twarzy Damiana pojawił się uśmiech. Szli i całą drogę rozmawiali. Gadali o szkole, o ludziach, o tym jaką ludzie mają opinię o innych...
-A twoja opinia?-zapytała Lena.
-Moja? Jaka moja?
-No na twój temat. Wiele dziewczyn mówi, że z nimi chodziłeś, że całowałeś się z nimi... To prawda
-Haha!-zaśmiał się Damian.-Dobrze wiem, że krążą takie plotki, ale to tylko plotki. To, że jestem sportowcem i gram dla szkoły nie znaczy, że mam każdą dziewczynę dla siebie. Owszem wiele by z nich tak chciało, ale jakoś się w żadnej nie zakochałem.
-Acha, rozumiem.-powiedziała Lena.
Po chwili byli już pod blokiem Leny.
-Całkiem niedaleko mnie mieszkasz.-powiedział z zadowoleniem Damian.
-A ty gdzie mieszkasz?
-Zaledwie trzy ulice stąd, na Brzozowskiej.
-Fajnie. Dobra miło się gadało, ale rozumiesz muszę iść. Zaraz przyjdzie mama i będzie obiad... No to pa.-Pożegnała się Lena
-Narka, do jutra w szkole!
Lena, gdy weszła do domu jej mam już była.
-Cześć Lenka, co to był za chłopak?- zapytała mama.
-A taki tam, pomógł mi dziś w szkole, gdy upuściłam książki i chciał mnie koniecznie odprowadzić.-odpowiedziała Lena.
Unikając tematu Lena poszła do swojego pokoju odrobić lekcje. Gdy wszystko zrobiła, położyła się na łóżku i rozmyślała. Myślała o spotkaniu Damiana, o tym czy warto się z nim kolegować. Stwierdziła, że jest miłym i przystojnym chłopakiem i właściwie dziwi się dlaczego nie wzięła od niego numeru telefonu. Ale postanowiła się tym nie zadręczać, skoro jutro w szkole mieli się znowu spotkać. Jej rozmyślania przerwał dzwonek telefonu. Lena zerwała się z łózka i spojrzała na telefon. "To Weronika!", pomyślała.
Weronika była najlepszą przyjaciółką Leny od podstawówki. Jednak 2 lata temu musiała się wyprowadzić do Anglii, gdzie jej tata znalazł pracę. Weronika była szczupłą, niższą od Leny brunetką o niebieskich oczach. Była bardzo zabawna, ale zarazem spokojna i odpowiedzialna. Można było się z nią zawsze świetnie bawić.
-Halo?-spytała Lena-Weronika?
-Tak! Co tam u Ciebie Lenka?
-Dobrze, zresztą nic się nie zmieniło...-mówiła Lena.
-Słuchaj mam dla Ciebie świetną wiadomość! Co prawda wakacje zaczynają się za półtora miesiąca, ale za dwa tygodnie będę w Polsce!- mówiła zadowolona dziewczyna.
-Jak to? Super! O matko, wreszcie Cię zobaczę!-piszczała z radości Lena.
-No, także szykuj się. Zostaję na całe wakacje! Ale teraz muszę już kończyć. Zobaczymy się za 14 dni! Do zobaczenia!
-Papa!
"Jezu, jak fajnie, że Werka już niedługo tu będzie" myślała Lena. Spojrzała na zegarek. Była już 19, Lena poszła jeszcze pooglądać telewizję, a zaraz potem się umyć i poszła spać.
Następnego dnia pogoda dopisywała, słońce świeciło za oknem, a ptaki śpiewały jak nigdy. Lena zwlokła się z łóżka i poszła do łazienki. Spojrzała się w lustro i jak zawsze o 7 rano, wystraszyło ją dobicie samej siebie. Wyglądał nieładnie, włosy w każdą stronę, sińce pod oczami... Lena szybko umyła zęby i zrobiła lekki makijaż." Od razu lepiej", pomyślała. Poszła do kuchni i zaczęła robić śniadanie. Zjadła dwie kanapki z nutellą i poszła do szkoły. Dziś już nie miała tak złego nastawienia do ludzi z liceum. Wiedziała, że gdzieś będzie Damian, i że będzie mogła z nim pogadać.
Ledwo się obejrzała, a już była w szkole. Zeszła do szatni i jak co dzień zmieniła buty. Gdy już miała iść pod klasę zatrzymał ją Damian.
-Hejka Lena-powiedział zadowolony.
-Cześć. Co tam, znowu czekałeś na mnie?
-No tak, wiesz, że za tydzień jest wycieczka w góry?
-Coś słyszałam, a co?
-No jedziesz?
-Nie wiem, może... A co?
-Jak to co? No fajnie byłoby pojechać, ja tam chyba jadę. Ty też pojedź.
-Jejku, nie wiem. Nie myślałam nad tym, zresztą moi rodzice nic o tym nie wiedzą.
-No to ich namów. Fajnie będzie pojechać pod koniec roku.
-Dobra, daj spokój, może pojadę.Teraz muszę iść na lekcje.
-Okej, będę na Ciebie czekał.
Lena odwróciła się tylko i uśmiechnęła. Damian odwzajemnił jej uśmiech i także poszedł pod swoją klasę.
Lena miała w tym dniu godzinę wychowawczą i pani mówiła im o wycieczce szkolnej, która odbędzie się za tydzień. Mieli jechać w Karpaty na 4 dni. Lena była zadowolona i z coraz większą chęcią słuchała nauczycielki. Po zakończeniu lekcji wybiegła przed szkołę, tam czekał już na nią Damian.
- I jak? Jedziesz?- zapytał.
-No, ja chcę, jeszcze tylko rodzice i jadę.- uśmiechnęła się do Damiana.
Znowu przegadali całą drogę do domu Leny. Gdy ta weszła do mieszkania, od razu pobiegła do rodziców opowiedzieć im o wycieczce. Wiedziała, że jej rodzice się zgodzą, nigdy nie byli przeciwni takim rzeczom.
-Oczywiście, jedź i baw się dobrze- zapewniał tata Lenę.
-Pewnie, że jedź. Poznasz nowych ludzi to Ci dobrze zrobi.
Lena zadowolona pomaszerowała do swojego pokoju. Od razu gdy weszła, złapała telefon i zadzwoniła do Damian, z którym wymieniła się dziś numerami.
-Moi rodzice się zgodzili, mogę jechać. A twoi?- zapytała.
-Moi też, fajnie, że pojedziemy.
-Nom, dobra idę odrabiać lekcje. Pa. -pożegnała się Lena.
Przez cały tydzień Lena i Damian zaprzyjaźniali się coraz bardziej. Czuli się w swoim towarzystwie świetnie i razem cieszyli się na wspólny wyjazd. Zaczęli wychodzić ze sobą na dwór, poszli do kina. Byli prawdziwymi przyjaciółmi, choć w tak krótkim czasie. Nawet się nie obejrzeli, a cały tydzień minął i do wyjazdu zostały tylko 2 dni.
Podoba się? Szukajcie mnie na Quku.org i piszcie kara1200@o2.pl
sobota, 18 maja 2013
Czy miłość istnieje? Cz.1
Jak wspominałam w poprzednim poście rusza seria opowiadań! Dziś pierwsza część opowiadania pt. Czy miłość istnieje. Możecie również znaleźć mnie na Quku.org, gdzie dodaję swoje opowiadania. Tam już pojawiła się 2 część wspomnianego opowiadania.
Serdecznie zapraszam! Karina <3
Serdecznie zapraszam! Karina <3
Czy miłość istnieje?
Był ciepły, kwietniowy poranek. Godzina 7.30, wtedy to Lena szła spokojnie do szkoły licząc w myślach ile to jeszcze dni zostało do końca roku. Była uczennicą I klasy liceum, wysoka brunetka o kobiecych kształtach. Miała piwne oczy i przepiękny uśmiech. Nie mogła znieść tego, ze jeszcze prawie 3 miesiące szkoły. W liceum nie było trudno, większą męką byli ludzie, którzy tam chodzili. Ciągły gwar i zgiełk panujący na szkolnych korytarzach, także doprowadzał ją do szału. Jeszcze ta pogoda... Kto chciałby w tak piękny dzień siedzieć w szkole?
Szła ulicą zatracając się w fantazji. Marzyła, żeby wreszcie ktoś sprawił, że zachce jej się chodzić do szkoły. Ale nic. Dochodziła do szkoły, wszelkie marzenia musiała porzucić i włączyć się w rytm szkolny. Weszła do budynku liceum, z trudem zmierzyła wszystkie twarze i poszła do szatni. Zmieniła buty i pośpiesznie powędrowała w stronę klasy, w której miała odbyć się lekcja matematyki. Nienawidziła jej, matematyka to przedmiot, który sprawiał jej najwięcej trudności. To z niej dostawała prawie same dwóje i to z jej powodu musiała męczyć się z obleśnym staruszkiem, który udzielał jej korepetycji. Czasem zastanawiała się kto ją wymyślił... Po co komu twierdzenie jakiegoś Pitagorasa?
Zadzwonił dzwonek, klasa zaczęła się ustawiać. Po chwili przyszła nauczycielka, otworzyła klasę i wpuściła młodzież. Pierwsza lekcja minęła dość szybko, druga zresztą też. Jednak język polski ciągnął się strasznie. Panie gadała i gadała. Jej bezsensowną plątaninę przerwał dzwonek na przerwę. Wszyscy wybiegli z klasy pozostawiając nauczycielkę. Lena też tak zrobiła. Jakoś nie odczuwał szacunku do nauczycieli, twierdziła, że to praca jak każda inna i, że jeśli nauczycielom sprawia to jakąś trudność to po co wybierali ten zawód? Idąc przez korytarz znowu patrzyła na spocone i roześmiane twarze nastolatków. Była zamyślona do tego stopnia, że idąc po schodach upuściła książki. Wtedy się ocknęła. Nikt nie zamierzał jej pomóc. Stała chwilę w bezruchu patrząc i myśląc gdzie ta ludzka życzliwość. W tym momencie podszedł pewien chłopak. Od razu zaczął zbierać jej książki, gdy już to zrobił podał je jej i popatrzył w oczy.
-Mam na imię Damian- powiedział, był przystojnym chłopakiem. Miał blond włosy, brązowe oczy, był wysoki. Był w szkole znany, ale nie popularny. Co prawda dziewczęta lgnęły do niego jak muchy w smołę, lecz on nie był tak zarozumiały jak inni.
Szła ulicą zatracając się w fantazji. Marzyła, żeby wreszcie ktoś sprawił, że zachce jej się chodzić do szkoły. Ale nic. Dochodziła do szkoły, wszelkie marzenia musiała porzucić i włączyć się w rytm szkolny. Weszła do budynku liceum, z trudem zmierzyła wszystkie twarze i poszła do szatni. Zmieniła buty i pośpiesznie powędrowała w stronę klasy, w której miała odbyć się lekcja matematyki. Nienawidziła jej, matematyka to przedmiot, który sprawiał jej najwięcej trudności. To z niej dostawała prawie same dwóje i to z jej powodu musiała męczyć się z obleśnym staruszkiem, który udzielał jej korepetycji. Czasem zastanawiała się kto ją wymyślił... Po co komu twierdzenie jakiegoś Pitagorasa?
Zadzwonił dzwonek, klasa zaczęła się ustawiać. Po chwili przyszła nauczycielka, otworzyła klasę i wpuściła młodzież. Pierwsza lekcja minęła dość szybko, druga zresztą też. Jednak język polski ciągnął się strasznie. Panie gadała i gadała. Jej bezsensowną plątaninę przerwał dzwonek na przerwę. Wszyscy wybiegli z klasy pozostawiając nauczycielkę. Lena też tak zrobiła. Jakoś nie odczuwał szacunku do nauczycieli, twierdziła, że to praca jak każda inna i, że jeśli nauczycielom sprawia to jakąś trudność to po co wybierali ten zawód? Idąc przez korytarz znowu patrzyła na spocone i roześmiane twarze nastolatków. Była zamyślona do tego stopnia, że idąc po schodach upuściła książki. Wtedy się ocknęła. Nikt nie zamierzał jej pomóc. Stała chwilę w bezruchu patrząc i myśląc gdzie ta ludzka życzliwość. W tym momencie podszedł pewien chłopak. Od razu zaczął zbierać jej książki, gdy już to zrobił podał je jej i popatrzył w oczy.
-Mam na imię Damian- powiedział, był przystojnym chłopakiem. Miał blond włosy, brązowe oczy, był wysoki. Był w szkole znany, ale nie popularny. Co prawda dziewczęta lgnęły do niego jak muchy w smołę, lecz on nie był tak zarozumiały jak inni.
piątek, 10 maja 2013
Seria OPOWIADAŃ!!
Witajcie moi drodzy!
Od razy przepraszam za tak długie nie pisanie. Po prostu nie miałam czasu.Ale to nieważne, minęło.
Dziś, a właściwie wczoraj :) postanowiłam "wydać" serie opowiadań. Może to się wam spodoba. Jeśli tak to piszcie komentarzach. Będą to opowiadania różnych rodzajów, ale głównie miłosne. Nie wiem dlaczego, ale ostatnio mam na tym punkcie bzika. Ciągle widzę całujące i przytulające się pary. To doprowadza mnie do szału. Aż jest mi przykro, ze ja jestem sama :(
Jeśli spodobają się wam moje opowiadania to będę się baardzo cieszyć. Będziecie mnie mogli również znaleźć na Quku.org Tam będę też pisała opowiadania pod pseudonimem Karinam
Od razy przepraszam za tak długie nie pisanie. Po prostu nie miałam czasu.Ale to nieważne, minęło.
Dziś, a właściwie wczoraj :) postanowiłam "wydać" serie opowiadań. Może to się wam spodoba. Jeśli tak to piszcie komentarzach. Będą to opowiadania różnych rodzajów, ale głównie miłosne. Nie wiem dlaczego, ale ostatnio mam na tym punkcie bzika. Ciągle widzę całujące i przytulające się pary. To doprowadza mnie do szału. Aż jest mi przykro, ze ja jestem sama :(
Jeśli spodobają się wam moje opowiadania to będę się baardzo cieszyć. Będziecie mnie mogli również znaleźć na Quku.org Tam będę też pisała opowiadania pod pseudonimem Karinam
Subskrybuj:
Posty (Atom)